Jeszcze o Ogrodzieńcu

To kontynuuję relację z pobytu. Wprawdzie byliśmy tylko w sobotę, ale i tak atrakcji było sporo.

I jak zwykle trafiliśmy na sympatycznych ludzi. W poszukiwaniu pamiątek i prezentów podeszliśmy do jednego z kramów. Gdy gmerałam w rzemykach usłyszałam jakiś miłe popiskiwanie. Zajrzałam ciekawie za kram. Tam, na leżaczku, na białej, puszystej skórze, leżało urocze maleństwo. I oczywiście w stroju z epoki.:))) No cudo! Kram, jak się okazało znajomy, bo u nich (chociaż internetowo) kupiłam swoje pierwsze tabliczki. 🙂 Bardzo mili ludzie.:) Pogadaliśmy, kupiliśmy parę rzeczy.
Przekąsiliśmy małe co nieco, poszwendaliśmy się trochę, czekając na koniec koncertu i na początek walk. Czyli mojego ulubionego punktu programu.:) Zafascynował mnie kolor włosów tej dziewczyny. W ogóle tym razem panie miały naprawdę ciekawe kolory. Jednolite lub mieszane. Było na co popatrzeć.:) Ta miała takie oliwkowe, spodobały mi się jeszcze włosy o trudnym do zdefiniowania kolorze: turkus, szmaragd?, bo sporo zieleni w tym było. Na zdjęciu nie wyszedł tak ładnie.Koleżanka jej sprowadziła farbę. Ciekawe czy są jakieś naturalne barwniki do takich szaleństw?

No i wreszcie wyczekiwane walki. Indywidualne pojedynki wojów. Mmmm… Walka trwa minutę, styl jest baaardzo widowiskowy. Panowie tłuką się wspaniale.:) Walki są niezwykle dynamiczne. Chwilami wygląda na to, że gdyby nie zasłonięta czasem twarz i ochraniacze na zęby, to niektórzy wojowie używaliby także… zębów.:)))

Wprawdzie od walczących odgradza widzów podwójna bariera, ale sędziowie nie zawsze zdążą z interwencją i wojowie z wdziękiem przewracają się, taranując obydwie bariery, a widzowie muszą szybko zmykać.:))) Sędziowie mają do pomocy współczesnych ochroniarzy, ale im też nie zawsze uda się utrzymać barierę. Bardziej zacietrzewionych wojowników trzeba czasem siłą rozdzielać i odciągać od siebie.:)
Oczywiście obsada jest międzynarodowa: Polacy, Czesi, Węgrzy, Francuzi. Akurat podczas tych pojedynków, które oglądaliśmy, Francuzi stanowili atrakcję. Różnili się bardziej strojem, walczyli widowiskowo i dynamicznie. Jeden z nich stoczył najdłuższy pojedynek. To ten z zielono-czarną tarczą. Poziom był tak wyrównany, że trudno było wyłonić zwycięzcę.:) Słowem było na co popatrzeć.:)))

Gdy już nasyciliśmy się widokiem wojów pojedynków, była chwila przerwy. Potem dobrali się do Mieszka I i wzięli i go ochrzcili.:))) Mieszko przybył z biskupem i licznym orszakiem. Orszak mi się nie zmieścił na jednym zdjęciu i będzie w kawałkach.:) Mieszko to ten w białej szacie. Wprawdzie powinien ją dostać dopiero po chrzcie, ale nieco nagięto ceremoniał.:)))

Ci dwaj wojowie na końcu szeregu ustawiali się potem z turystami do zdjęcia. Nie muszę chyba pisać, że wykorzystaliśmy to z synkiem?… :))) Ale ponieważ ja tam jestem, to oszczędzę Wam tego widoku.:)))
Tutaj jeszcze Dobrawa, przed ceremonią.

Mieszko pokornie i godnie przyjął chrzest oraz krzyż z rąk Dobrawy.

Po ceremonii wojowie udali się na plac boju, gdzie miała się odbyć wielka bitwa. My już z tej atrakcji zrezygnowaliśmy. Przed nami trochę kilometrów i chcieliśmy uniknąć korków przy wyjeździe. Toteż spokojnie poszliśmy w stronę parkingu. Po drodze wypatrzyłam jeszcze jedną piękność.:)))

Potem czekała nas jeszcze niezapowiedziana atrakcja, którą odbieraliśmy z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony było to piękne widowisko, ale z drugiej – odbywało się to podczas wielkiej bitwy i wyglądało to na działanie celowe i hmm… złośliwe. Otóż nagle nad zamek zaczęły nadlatywać paralotnie z silnikami. Próbowaliśmy je liczyć, ale niektóre zawracały i utrudniały rachunek. Ale i tak było ich przeszło dwadzieścia. Olbrzymie stado! W dodatku niektóre krążyły tuż nad terenem, na którym odbywała się właśnie bitwa… Na zdjęciu jest ich tylko kilka, bo kręciły się po okolicy i odlatywały partiami.

Po obejrzeniu tej hałaśliwej atrakcji poszliśmy wreszcie do samochodu. I tak zakończyła się nasza wycieczka. Teraz przed nami, w czwartek, kolejny wyjazd. Ale mam tremę!

Pozdrawiam serdecznie:)
Grażyna

16 uwag do wpisu “Jeszcze o Ogrodzieńcu

  1. Bardzo to wszystko malownicze. Trochę mnie rozśmieszyła fryzura Mieszka, jakoś mi się utrwalił matejkowski wizerunek.
    Może lotniarze chcieli obejrzeć widowisko z góry?

    Polubienie

    • Mieszko miał przykazane, żeby nie machał rękami, bo rękawy mu zjeżdżały i widać było tatuaże.:))) Tych inscenizacji jest w tym roku sporo. Fajnie by było, gdyby ktoś zebrał zdjęcia wszystkich Mieszków.:)))
      Z góry to na pewno świetnie wyglądało, ale… Wiadomo, że taka impreza jest nagrywana. Nie tylko przez filmowców, którzy mogą sobie potem dźwięk dodać, ale też przez radiowców. Taki „występ” paralotniarzy położył dźwięk. No i oderwał uwagę od największego widowiska festiwalu…

      Polubienie

    • Nie znalazłam imprezy na początku lipca, masz jakieś namiary? Poczytałam gdzie to jest – trochę od nas dalej niż do Ogrodzieńca, ale niewiele.
      Z tego co znalazłam to są tam turnieje rycerskie, ale wyglądają mi na późniejsze średniowiecze. Bliżej Jagiełły i Grunwaldu, a dalej od Mieszka I.:) Jeśli znalazłam odpowiedni zamek…:)))

      Polubienie

  2. Sezon się zaczął i zaczynacie bywać 🙂 Fajnie mieć takie hobby, to uczy, bawi i wychowuje. Ciekawe miejsca, ciekawe stroje, ciekawe detale …. pokazuj nam mieszkowe czasy.

    Polubienie

    • Ja po raz pierwszy pojechałam tam właśnie ze względu na festiwal z ukochanej epoki. Ale czasem mam ochotę wybrać się tam, kiedy nie ma takich tłumów.:) Chociaż odtwórcy dodają temu miejscu specyficznego uroku…:)
      A Ty rewelacyjnie gotujesz…:))) Mieliśmy z mężem przyjemność się o tym przekonać.:)
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Polubienie

    • Oj tak, pięknie tam. Uwielbiam tę epokę.:)
      Mury ciągle bronią: tym razem przed zalewem kolorowego badziewia…:) Uściski:)

      Polubienie

  3. Jak zwykle z ciekawością obejrzałam relację (Mieszko niezgorszy ;).
    Chyba rok temu trafiłam do ciebie właśnie w ogrodzieńcowym momencie, bo mam deja vu z poczucia żałości z nieobecności tamże ( lecz jednocześnie satysfakcję niejaką, że w dobie internetów nie będąwszy poniekąd połowicznie choć zaznać mogę 😉

    Polubienie

    • Bardzo lubię ten akurat festiwal. Za mury nie przedostaje się kolorowe badziewie, jest specyficzny nastrój i dominuje moja ulubiona epoka.:)
      Co do Mieszka to fakt, niezły.:) Zresztą tam, że się tak wyrażę, jest na czym oko zawiesić…:))) W pewnym momencie zauważyłam takiego Thora, że ten filmowy nie ma przy nim szans. Miodzio…:)))

      Polubienie

Dodaj komentarz