Uroki Biskupina

Czyli coś, co w pełni można docenić w takie dni, kiedy nie ma festynu, a turyści występują w ilościach śladowych.:) Tak, wiem, ja też jestem turystką…:)))
Ale najpierw nawiązanie do warsztatów. Jedna z uczestniczek hoduje urocze zwierzęta – alpaki. Ponieważ to bardzo miłe stworzenia, to przywiozła dwa do pokazania. Oczywiście wzbudziły nasz zachwyt. Zostały wymiziane, nakarmione i obfotografowane.:))) Ten brązowy, dorosły samiec był ostrzyżony i bardziej przez to szorstki. Ale ta młoda, biała samiczka to już cudowny pluszak-przytulanka.:))) Po naszych zajęciach z przędzenia, każda by chciała dostać taką białą, delikatną przędzę…:)))

A teraz spacer po uroczym rezerwacie archeologicznym. Teren jest niewątpliwie piękny. Mój obraz jest bardzo subiektywny. Ograniczam się do osady łużyckiej i (mojej ulubionej) wioski wczesnopiastowskiej. W osadzie neolitycznej tym razem nie byłam. Oszczędziłam sobie traumy schodów.:))) Zajęcia były w chacie łużyckiej. A dla mnie zawsze najkrótsza droga wiodła przez wioskę.:))) Widziana późnym popołudniem, w deszczu, w słońcu, o poranku – za każdym razem była piękna, pociągająca, pełna jakiejś fascynującej energii i ciepła…

Mogłam ją sobie obejrzeć i obfotografować ze wszystkich stron. Zajrzałam do chaty, która częściowo zagłębiona jest w ziemi. Trudno to dobrze zobaczyć, kiedy ciągle ktoś tam jest i wkoło pełno ludzi.:)

Wiele rzeczy zauważyłam po raz pierwszy, można dostrzec więcej szczegółów. Tutaj widać, że szczeliny między belkami upchane są mchem. W innych miejscach, gdzie nie ma dostępu do takiej ilości mchu, budowniczy skansenów radzą sobie, wykorzystując współczesne materiały.

Tuż koło pieca piękny stół i stołki.:) Takie coś chętnie bym widziała na moim podwórku.:)))

Tu się przez chwilę wahałam co to. Ale doszłam, że to wędzarnie. Widać zakryty tunel na dym z ogniska. Potem widziałam je działające. Wątpliwości rozwiały się jak dym.:)))

Nie ma zbyt wielkiej ilości kramów i rzemieślników, ale jednym z nich był bard. Urzędował codziennie. Wreszcie zdobyłam się na odwagę i poprosiłam o zgodę na publikację zdjęcia. Którą zresztą otrzymałam, wraz z miłym uśmiechem.:))) Na kramie najróżniejsze instrumenty muzyczne i plastry wosku, którym się je uszczelnia i uzupełnia, żeby uzyskać odpowiedni dźwięk. Ta łyżka to nie przypadek – na niej też można zagrać.:)))

Obok chaty pałuckiej były ule. Zdjęcie robione w lekkim deszczu.:) Obok stoisko wikliniarza i bardzo miła pani z miodami i innymi produktami pszczelimi. I z pszczołami. Taka szklana gablotka z plastrem i pracowitymi pszczołami w środku. One gdzieś mają wyjście, ale nie wnikałam, z której strony, wolałam im nie stać na drodze…:))) Pani miała na szyi wisior srebrno-bursztynowy w kształcie pszczoły. Wielki i piękny. Zgodziła się, żebym go sfotografowała.:) Nie wyszło zbyt dobrze, ale nie chciałam robić kilku, trochę się krępowałam.

Pusta „ulica” między długi chatami łużyckimi. Przy okazji zestaw: dawne ze współczesnym – „klamka” i „zamek”.:))) Klapa na dachu, chyba zamiast komina.

Nad jeziorem widok kojarzący się z typowym parkingiem leśnym. Sielsko, spokojnie, cicho.

Puste ścieżki, urocze zakątki, rzeźba, której wcześniej nie zauważyłam, chata, tajemniczo wyłaniająca się zza drzew. Do tego śpiew ptaków. Kojąco.

Szczegóły bariery na drodze wiodącej od bramy. Rekonstrukcja wioski z tabliczkami z nazwami ulic i określonych budowli, np. brama, falochron. Zestawy tabliczek lekko szokujące.:)

No i jako ciekawostka: zwierzęta. Część jest tam hodowanych, np. owce, świnie, kury. Zwierzętami zajmuje się bardzo sympatyczny pan Wojtek. Aktualnie był w stroju współczesnym. Ale pamiętam go z festynu i, oczywiście, z filmów Cozaca („Tajemnice początków Polski”).:)))
Tu zapozowały świnki trzy.:) Kot nie wiem skąd, ale miał niesamowite futerko. Kura (raczej kogut) w tym świetle miała fantastyczne kolory piór. A te cztery – to dzikie króliki. Biegają wszędzie, chrupią trawę, kopią norki, mnożą się…:))) I stanowią wielką atrakcję dla dzieci, ale nie dają się pogłaskać.

No i mogłabym jeszcze tak długo, ale wpis wyszedł strasznie długaśny. To już dam spokój.:) Ja jestem taką wersją Biskupina zachwycona.:) To były wspaniałe dni, pełne najróżniejszych wrażeń. Dziękuję wszystkim, których tam spotkałam.:)))

Pozdrawiam serdecznie:)
Grażyna

18 uwag do wpisu “Uroki Biskupina

  1. Pięknie, nabrałam ochoty, bo nigdy tam nie byłam. Alpaki śliczne i reszta żywiny także, kot ma piękne umaszczenie.
    Wisior bardzo mi się podoba, a z całości płynie spokój i aura przeszłości.

    Polubienie

    • Alpaki są urocze. Pomagają chorym dzieciom w rehabilitacji.
      Jeśli będziesz miała okazję, to pojedź do Biskupina. Chociaż, wiesz, że ja jestem w tych opisach bardzo subiektywna i nieco hmm… zwariowana.:)

      Polubienie

  2. Piękna relacja:) „Klapa”, jeśli nie była nad paleniskiem idealnie, to raczej nie w roli dymnika, natomiast możliwe, że to mogło służyć wymuszeniu naturalnej wentylacji grawitacyjnej przy stale otwartych drzwiach. Nawet paleolityczni górnicy z Krzemionek Opatowskich znali tą zasadę jednej szczeliny przy podłodze i drugiej przy stropie komory, by przewentylować swoje miejsce pracy, zatem i mieszkańcy Biskupina jej znać powinni. Choć w tym przypadku raczej rekonstruktorzy, co raczej się na własnej imaginacyi opierali, bo nie sądzę, by mieli skąd wziąć źródeł do aż takich szczegółów..
    Kłaniam nisko:)
    Kłaniam nisko:)

    Polubienie

    • 🙂
      To w dachu trudno mi umiejscowić. Te długie chaty składały się z wielu izb. Nie wiem, czy to było nad każdą, czy tylko nad tą, w której było zrobione palenisko. Nie przyjrzałam się, niestety, zbyt dokładnie, a większość izb była zamknięta.
      Następnym razem jednak kupię tę książkę o Biskupinie i poczytam.:)
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Polubienie

  3. Świnie rasy puławskiej! Ten kogut to może być nawet kura, chociaż tęczowość piór może jednak wzbudzić wątpliwości! 🙂
    Wędzarnie bardzo ciekawe – sam podobnej kiedyś używałem!!! 😀
    Pszczoły kiedyś fotografowałem bez szkła i bez żadnej osłony – nic mi nie zrobiły! 🙂

    Polubienie

    • O rasę świń się nie pytałam, ale zagroda stanowi dużą atrakcję, zwłaszcza dla dzieciaków.:)
      Drób, płci nieokreślonej, wygląda jakby miał bażanta w rodzinie.:)))
      Tam pszczoły muszą być chronione, no i przy tej ilości ludzi – odizolowane.

      Polubienie

  4. Nigdy nie byłem w Biskupinie i przyznam, że jakoś inaczej to sobie wyobrażałem. Wiesz, jakies kłody wystające z bagna, ślady po domostwach i ziemne umocnienia osady.
    Zastanawiam się skąd wiadomo jak to wszystko kiedyś wyglądało, bo przeciez to wszystko jakaś rekonstrukcja.
    Buziaki od nas dla Was i ukłony z Krainy Loch Ness

    Polubienie

    • Muszę sobie kupić książkę i doczytać szczegóły.:)) Zbyt mało wiem.:) To co odkopano, zasypano znowu. Wiadomo, że rekonstrukcję poprzedza często wiele badań naukowych. A potem działania praktyczne, czasem też na zasadzie „prób i błędów”.
      W Wikipedii jest tylko troszkę, reszty muszę poszukać w książkach.
      Serdeczności:)

      Polubienie

    • Gorąco polecam. Najlepiej na dwa razy: w czasie festynu i w dni spokojniejsze, kiedy nie ma tego szaleństwa. Obecność odtwórców też ma swój urok i tworzy się wtedy ciekawa atmosfera, kiedy to wszystko tętni życiem, jak dawniej.:)

      Polubienie

    • Można kupić, są już u nas hodowle. Pani polecała do kupna alpaki, które już tu się urodziły. Hmm… nie spytałam o cenę.:))) Ale można znaleźć w internecie. Miłe to, łagodne, ekologiczna kosiarka z funkcją nawożenia – same plusy.:))) Ta brązowa jest już dorosła, więc to nie jest bardzo duże zwierzę. Nie ma problemu z transportem, do auta samo wchodzi bez problemu, nie choruje podczas jazdy. A ja bym chciała zobaczyć minę naszego weterynarza, gdybym mu przyprowadziła takiego stworka do kontroli…:)))
      Ulic było więcej, wszystkie w tej… malowniczej okolicy.:)))

      Polubienie

  5. W podstawówce wyjazdy do Biskupina były popularne ale jakoś tak tam nie dojechałam i w tych wszystkich wojażach też nie zawinęłam w tamte rejony. Może kiedyś 😉
    Te alpaki śmieszne są, pomiziałabym taką 😀

    Polubienie

  6. Taki niefestynowy Biskupin nawet prawdziwszy, jakby życie codzienne dawno temu. Wisior z pszczołą cudny, chciałabym taką broszę. I ta dziwna chata wpuszczana i te konarowe bariery i tyle drewna wysrebrzonego od starości. Umiesz patrzeć Grażko!

    Polubienie

    • Ten Biskupin mnie oczarował. Właściwie dopiero teraz mogłam go spokojnie i porządnie obejrzeć, chociaż nie miałam zbyt wiele czasu.:) I pewno jeszcze sporo rzeczy mi umknęło. No ale trzeba sobie coś zostawić na następny raz.:)
      Wisior był olbrzymi.:) Brosza tych rozmiarów byłaby chyba zbyt ciężka.:)

      Polubienie

Dodaj komentarz